Dlaczego wrócę do Helsinek
-Helsinki?! Przecież tam jest strasznie zimno
-Weźcie sobie peleryny...
Mąż idzie do garażu bo przypomniało mu się, że gdzieś ma taką roboczą pelerynę - siła projekcji .
No cóż, nie jest to pierwszy wybór wakacyjny we wrześniu. Wszyscy nasi znajomi są zdziwieni.
-Dlaczego akurat Helsinki?
Zastanawiam się czy brać kalosze i rękawiczki.
Młody się cieszy, ogląda mapę Helsinek i potrafi już znaleźć Temppeliaukion Kirkko. Plan zwiedzania jest, wszystko dopięte na ostatni guzik.
Nie jedziemy jednak głównie po to, aby zwiedzać. Chcemy odetchnąć, nabrać dystansu i poczuć klimat tego miasta. Pokręcić się tu i tam. Odwiedzić Marimekko i kupić czekolady od Fazera. Poobserwować ludzi i ich życie trochę stanąć z boku i zainspirować się.
Wielu "zwiedzaczy" jedzie do Helsinek na jeden dzień, tylko przy okazji wizyty w Tallinie. Nie trudno się wtedy rozczarować. To jakby powiedzieć, że przeczytałeś streszczenie Władcy Pierścieni i w sumie to szału nie ma.
Poświęciliśmy na "poczucie" Helsinek 3 dni i dalej czuję niedosyt.
Chcę Wam opowiedzieć o naszych spostrzeżeniach i o tym, co nas zauroczyło najbardziej, ale nie spodziewajcie się opisu zabytków, bo to znajdziecie w każdym travel guidzie.
1. Spokój.
Nawet będąc w samym centrum miasta nie czujesz się przytłoczona. Ludzie snują się sami lub małymi, spokojnymi grupkami.
Od czasu do czasu natykasz się na turystów, ale tylko dźwięk migawki uświadamia Ci, że tam są.
Taki przykład - jestem w dużym mieście - stolica Państwa - idę wzdłuż brzegu morza. Normalny dzień roboczy.
Woda po lewej stronie, a po prawej droga. Od czasu do czasu przejeżdżają samochody. Powoli, tak jakby nawet kierowcy szanowali ten spokój.
Wszystko jest nienachalne. Współgra z Tobą, nie zakłóca Twojej przestrzeni.
2. Design.
Nie ma tutaj średniowiecznych zamków, murów i baszt jak w Tallinie, ale całe miasto jest nowoczesne i urzeka swą prostotą.
Co krok napotykasz małe sklepiki z artykułami własnego pomysłu i designu.
Prosta i nowoczesna architektura miasta, cudowne ciekawe bryły, na które trafiasz. Spacer po mieście to czysta przyjemność.
Trafiliśmy np. na słynne Löyly. Połączenie drewna ze szkłem...sauny z restauracją, tarasu z leżakami...mogłabym zostać tam, bo mój spragniony wytchnienia mózg rozpłynął się tam w zachwycie :) Leżak, słońce, piękny widok.
Nie jestem znawcą architektury ani sztuki. Po prostu albo mnie coś zachwyca, albo nie.
Nie wiem, jak to jest, ale Helsinki sprawiły, że zaczęłam interesować się designem fińskim, zaczęłam po prostu od Marimekko, o którym będzie dalej ;)
Miasto mnie zachwyciło, spójrzcie na zdjęcia poniżej. Wydaje się, że sztuka ma w Helsinkach specjalne, wyjątkowe miejsce - jest na stałe obok mieszkańców, którzy na co dzień mogą z niej czerpać.
3. Finowie.
Wyobraźcie sobie, że przez 3 dni nie spotkaliśmy agresywnej młodzieży słuchającej muzyki z głośników w parku, pijaków pod sklepem (oczywiście to częściowo efekt walki Państwa z alkoholizmem), w tramwaju nikt nie rozmawia głośno przez telefon, nikt nie krzyczy i nie bluzga
( tego akurat domyślałam, się bardziej z tonu głosu ;) ). Finowie są pomocni, uprzejmi . Zwróciłam na to uwagę, bo osobiście nienawidzę spotykać się z takimi sytuacjami. Dla mnie to ogromna zaleta.
Taki, wiecie, synonim bezpieczeństwa.
Kolejna ciekawa sytuacja - pewnego pięknego wieczoru, w trakcie naszego niestety krótkiego pobytu, spacerowaliśmy piękną ulicą-parkiem przechodzącym przez miasto, Esplanadi.
Tam to właśnie trafiliśmy na bardzo pozytywną sytuację - przez cały park przewinęło się z dobrych kilkanaście grup studenckich z różnych uczelni. Mieli na sobie uniformy, w zasadzie były to kombinezony, każda uczelnia inny kolor. Widać było, że młodzi ludzie coś świętują, początek roku może, był wrzesień, więc może być.
Właśnie Ci młodzi ludzie bawili się, skandując jakieś hasła, śmiejąc się, niektórzy robili sobie piknik, przechodnie mijali ich z uśmiechem na ustach:) Nie było głośnej muzy, chamskiego "rechotu"i raczej przekleństw też nie, patrząc na reakcje przechodniów. Zestawiłam sobie tą sytuację z typowymi polskimi Juwenaliami ;)
4. Fińskie pyszności.
Fazer. Czekolada od Fazera to bez dwóch zdań moja ulubiona czekolada. Szkoda, że nie ma ich już w Polsce. W sklepach można kupić praktycznie same lokalne marki, co było dla mnie okazją, aby spróbować tego, czy owego. Polecam konfiturę z moroszki, wszystko od Fazera i miętowy, 40% likier Mintuu. Warto odwiedzić lokalne piekarnie, gdzie można spróbować fińskich drożdżówek, pulla, warto popróbować niespotykanych w Polsce smaków np. cukier z topionym masłem i masa pistacjowa. Jest z czego wybierać. Ja tęsknię za Fazeriną - czekolada mleczna z pomarańczową nutą i za Geishą.
5. Marimekko
och Marimekko ...Uwielbiam te wzory. Polacy mogą zamawiać rzeczy z Marimekko przez shop online, ale nie ma to jak zobaczyć te piękności z bliska.
Nie mogłam zatem będąc tam na miejscu nie odwiedzić salonu w centrum Kamppi. Podczas, gdy ja z mężem buszowaliśmy po sklepie, młody nudząc się potwornie porwał poduszkę z wystawy i zaczął do nie śpiewać, dzieciak ma luz na wszystko ;)
Zwróciłam na to uwagę dopiero, gdy omiotłam wzrokiem sklep, aby go zlokalizować i zobaczyłam go w akcji, ku uciesze Pań z obsługi Marimekko. He stole my heart , powiedziała bardzo miła ruda Pani. Zamieniłyśmy parę zdań, młody dostał kilka firmowych naklejek i zrobiło nam się tak miło, że dla tej obsługi na pewno tam wrócę. Będąc ponownie w Helsinkach.
6. Morze, jeziora, lasy, parki.
Tak, to faktycznie miasto w parku, a nie na odwrót. Parków jest mnóstwo, są zadbane i czyste. Nie ma śmieci. Aha, woda z kranu jest bardzo dobrej jakości, więc w sklepie przeważa woda mineralna gazowana.;)
Krajobrazy są wspaniałe. Miasto, nadbrzeże, Suomenlinna...zdjęcia mówią chyba wszystko.
Rękawiczki i szaliki zdecydowanie się nie przydały. Peleryna też nie. Nasz Gospodarz, od którego wynajmowaliśmy mieszkanie przez Airbnb przeżywał, że trochę padało. Fakt - raz do południa, ale naprawdę, nie było aż tak źle :)
Widzę, że mąż bierze ostatnią kostkę czekolady Fazera. Uchwycił moje spojrzenie.
- Co? - zapytał
- Nie wyrzucaj papierka, zatrzymam na pamiątkę ;)
Zawsze można później powąchać papierek ;)
-Weźcie sobie peleryny...
Mąż idzie do garażu bo przypomniało mu się, że gdzieś ma taką roboczą pelerynę - siła projekcji .
No cóż, nie jest to pierwszy wybór wakacyjny we wrześniu. Wszyscy nasi znajomi są zdziwieni.
-Dlaczego akurat Helsinki?
Zastanawiam się czy brać kalosze i rękawiczki.
Młody się cieszy, ogląda mapę Helsinek i potrafi już znaleźć Temppeliaukion Kirkko. Plan zwiedzania jest, wszystko dopięte na ostatni guzik.
Nie jedziemy jednak głównie po to, aby zwiedzać. Chcemy odetchnąć, nabrać dystansu i poczuć klimat tego miasta. Pokręcić się tu i tam. Odwiedzić Marimekko i kupić czekolady od Fazera. Poobserwować ludzi i ich życie trochę stanąć z boku i zainspirować się.
Wielu "zwiedzaczy" jedzie do Helsinek na jeden dzień, tylko przy okazji wizyty w Tallinie. Nie trudno się wtedy rozczarować. To jakby powiedzieć, że przeczytałeś streszczenie Władcy Pierścieni i w sumie to szału nie ma.
Poświęciliśmy na "poczucie" Helsinek 3 dni i dalej czuję niedosyt.
Chcę Wam opowiedzieć o naszych spostrzeżeniach i o tym, co nas zauroczyło najbardziej, ale nie spodziewajcie się opisu zabytków, bo to znajdziecie w każdym travel guidzie.
6 Najlepszych rzeczy w Helsinkach,
(moja subiektywna lista ) :)
1. Spokój.
Nawet będąc w samym centrum miasta nie czujesz się przytłoczona. Ludzie snują się sami lub małymi, spokojnymi grupkami.
Od czasu do czasu natykasz się na turystów, ale tylko dźwięk migawki uświadamia Ci, że tam są.
Taki przykład - jestem w dużym mieście - stolica Państwa - idę wzdłuż brzegu morza. Normalny dzień roboczy.
Woda po lewej stronie, a po prawej droga. Od czasu do czasu przejeżdżają samochody. Powoli, tak jakby nawet kierowcy szanowali ten spokój.
Wszystko jest nienachalne. Współgra z Tobą, nie zakłóca Twojej przestrzeni.
2. Design.
Nie ma tutaj średniowiecznych zamków, murów i baszt jak w Tallinie, ale całe miasto jest nowoczesne i urzeka swą prostotą.
Co krok napotykasz małe sklepiki z artykułami własnego pomysłu i designu.
Prosta i nowoczesna architektura miasta, cudowne ciekawe bryły, na które trafiasz. Spacer po mieście to czysta przyjemność.
Trafiliśmy np. na słynne Löyly. Połączenie drewna ze szkłem...sauny z restauracją, tarasu z leżakami...mogłabym zostać tam, bo mój spragniony wytchnienia mózg rozpłynął się tam w zachwycie :) Leżak, słońce, piękny widok.
Nie jestem znawcą architektury ani sztuki. Po prostu albo mnie coś zachwyca, albo nie.
Nie wiem, jak to jest, ale Helsinki sprawiły, że zaczęłam interesować się designem fińskim, zaczęłam po prostu od Marimekko, o którym będzie dalej ;)
Miasto mnie zachwyciło, spójrzcie na zdjęcia poniżej. Wydaje się, że sztuka ma w Helsinkach specjalne, wyjątkowe miejsce - jest na stałe obok mieszkańców, którzy na co dzień mogą z niej czerpać.
3. Finowie.
Wyobraźcie sobie, że przez 3 dni nie spotkaliśmy agresywnej młodzieży słuchającej muzyki z głośników w parku, pijaków pod sklepem (oczywiście to częściowo efekt walki Państwa z alkoholizmem), w tramwaju nikt nie rozmawia głośno przez telefon, nikt nie krzyczy i nie bluzga
( tego akurat domyślałam, się bardziej z tonu głosu ;) ). Finowie są pomocni, uprzejmi . Zwróciłam na to uwagę, bo osobiście nienawidzę spotykać się z takimi sytuacjami. Dla mnie to ogromna zaleta.
Taki, wiecie, synonim bezpieczeństwa.
Kolejna ciekawa sytuacja - pewnego pięknego wieczoru, w trakcie naszego niestety krótkiego pobytu, spacerowaliśmy piękną ulicą-parkiem przechodzącym przez miasto, Esplanadi.
Tam to właśnie trafiliśmy na bardzo pozytywną sytuację - przez cały park przewinęło się z dobrych kilkanaście grup studenckich z różnych uczelni. Mieli na sobie uniformy, w zasadzie były to kombinezony, każda uczelnia inny kolor. Widać było, że młodzi ludzie coś świętują, początek roku może, był wrzesień, więc może być.
Właśnie Ci młodzi ludzie bawili się, skandując jakieś hasła, śmiejąc się, niektórzy robili sobie piknik, przechodnie mijali ich z uśmiechem na ustach:) Nie było głośnej muzy, chamskiego "rechotu"i raczej przekleństw też nie, patrząc na reakcje przechodniów. Zestawiłam sobie tą sytuację z typowymi polskimi Juwenaliami ;)
4. Fińskie pyszności.
Fazer. Czekolada od Fazera to bez dwóch zdań moja ulubiona czekolada. Szkoda, że nie ma ich już w Polsce. W sklepach można kupić praktycznie same lokalne marki, co było dla mnie okazją, aby spróbować tego, czy owego. Polecam konfiturę z moroszki, wszystko od Fazera i miętowy, 40% likier Mintuu. Warto odwiedzić lokalne piekarnie, gdzie można spróbować fińskich drożdżówek, pulla, warto popróbować niespotykanych w Polsce smaków np. cukier z topionym masłem i masa pistacjowa. Jest z czego wybierać. Ja tęsknię za Fazeriną - czekolada mleczna z pomarańczową nutą i za Geishą.
5. Marimekko
och Marimekko ...Uwielbiam te wzory. Polacy mogą zamawiać rzeczy z Marimekko przez shop online, ale nie ma to jak zobaczyć te piękności z bliska.
Nie mogłam zatem będąc tam na miejscu nie odwiedzić salonu w centrum Kamppi. Podczas, gdy ja z mężem buszowaliśmy po sklepie, młody nudząc się potwornie porwał poduszkę z wystawy i zaczął do nie śpiewać, dzieciak ma luz na wszystko ;)
Zwróciłam na to uwagę dopiero, gdy omiotłam wzrokiem sklep, aby go zlokalizować i zobaczyłam go w akcji, ku uciesze Pań z obsługi Marimekko. He stole my heart , powiedziała bardzo miła ruda Pani. Zamieniłyśmy parę zdań, młody dostał kilka firmowych naklejek i zrobiło nam się tak miło, że dla tej obsługi na pewno tam wrócę. Będąc ponownie w Helsinkach.
6. Morze, jeziora, lasy, parki.
Tak, to faktycznie miasto w parku, a nie na odwrót. Parków jest mnóstwo, są zadbane i czyste. Nie ma śmieci. Aha, woda z kranu jest bardzo dobrej jakości, więc w sklepie przeważa woda mineralna gazowana.;)
Krajobrazy są wspaniałe. Miasto, nadbrzeże, Suomenlinna...zdjęcia mówią chyba wszystko.
Rękawiczki i szaliki zdecydowanie się nie przydały. Peleryna też nie. Nasz Gospodarz, od którego wynajmowaliśmy mieszkanie przez Airbnb przeżywał, że trochę padało. Fakt - raz do południa, ale naprawdę, nie było aż tak źle :)
... 2 tygodnie po powrocie.
Widzę, że mąż bierze ostatnią kostkę czekolady Fazera. Uchwycił moje spojrzenie.
- Co? - zapytał
- Nie wyrzucaj papierka, zatrzymam na pamiątkę ;)
Zawsze można później powąchać papierek ;)
Komentarze
Prześlij komentarz