PZLF XIV TOMMI KINNUNEN "CZTERY DROGI"

Kiedy czytam same pochlebne opinie na temat jakiejś książki i wszyscy ja wychwalają, przyznam, że moje odczucia wobec niej słabną. Jestem aktywna na Instagramie od jakiegoś czasu i obserwuję pewne "trendy" - jak wychodzi jakaś nowość, którą wydawnictwo za wszelką cenę chce wypromować, to nagle na Bookstagramach pojawia się mnóstwo fotek z tą jedna "przedpremierową" pozycją i same pozytywne recenzje. Kilka razy nacięłam się tak na wielkiego gniota. To jednak dotyczy tylko "standardowej" literatury, a ja piszę w końcu o fińskiej, która jak wiadomo w naszym kraju nie jest promowana. Skoro tak, to gdy czytam u jednej , drugiej, trzeciej osoby i w końcu w wywiadzie z samym tłumaczem - Sebastianem Musielakiem, że jest to arcydzieło - to jestem pewna, że tak faktycznie jest. 

Sięgnęłam zatem po "Cztery drogi" Tommiego Kinnunena. Jest to historia pewnej rodziny, zaczynająca się od samotnej matki, z zawodu położnej, Marii. Maria, na przekór czasom, jest zaradną, silna i zdeterminowana kobietą, która nie dość, że sama wychowuje córkę, Lahję, to jeszcze ma własne, dość ekstrawaganckie zdanie na chociażby role mężczyzny w domu. Sama na siebie zarabia i buduje dom. Na przekór ludziom, pod prąd, największy dom we wsi. Dom stoi na skrzyżowaniu czterech dróg i Maria cały czas go rozbudowuje o dodatkowe pomieszczenia, które później de facto stoją puste. W tym domu wychowuje się jej córka Lahja, która zachodzi w niechcianą ciąże. Ojciec dziecka gdzieś przepada, ale Lahja za wszelką cenę chce znaleźć sobie męża. Nie chce być samotną matka, jak Maria. W ten sposób wychodzi za Onniego. Onni jest przystojny i bardzo miły, traktuje jej córkę jak własną, ale jest w nim coś dziwnego coś ukrywa. Gdy są zmuszeni uciekać przed wojenną nawałnica i ich dom zostaje spalony, to Onni po ich powrocie buduje kolejny dom. Jeszcze chyba większy, wyższy i wspanialszy niż ten Marii. Lahja i Onni doczekują się kolejnych dzieci i tak oto następne pokolenia zamieszkują w wielkim domu. Kaarina, żona ich syna, Johannesa , jako osoba z zewnątrz czyni bardzo ciekawe obserwacje, z których wynika, że mieszkańcy wielkiego domu skrywają tajemnice o których się nie mówi głośno. Lahja zarówno jak jej matka zostaje zgorzkniałą staruszką, a my możemy domyślać się tylko, czym to było spowodowane. Książka jest pełna niedomówień i historia w niej zawarta nie należy do wesołych. Potraktowałam ja jak szerokie studium o inności, tolerancji i akceptacji. Budowanie domu, tak w przypadku Marii, jak i Onniego było manifestem . Maria manifestowała swoją niezależność i siłę - za wszelką cenę chcąc pokazać, że nie potrzebuje do szczęścia mężczyzny, a Onni...według mnie buduje dom, żeby coś swoim najbliższym zrekompensować. W ten sposób prosi o wybaczenie. Wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju. 

Książkę czyta się bardzo dobrze. Rozdziały są krótkie i konkretne. Treści ciekawe, jest trochę niedopowiedzeń. W Polsce jest dostępna kontynuacja tej historii pod tytułem "Inni niż my", w którą niebawem się zaopatrzę. 

Podsumowując- świetna lektura i polecam w 100%.





Komentarze